KUCHNIA
Moderatorzy: moderatorzy2014, moderatorzy
Re: KUCHNIA
Ja z zelastwa moge wszystko zrobic, moge paplac sie goly w szambie, ale miesa surowego do reki nie wezme i wode potrafe przypalic. Pukam w dno od spodu w gotowaniu
Re: KUCHNIA
Mogę polecić stek z humorem -> https://www.youtube.com/watch?v=Ur-5U1cCiPE ostatnio próbowałem zrobić z dziewczyną :)
Re: KUCHNIA
Uszy bolą jak ten PROSTAK komentuje czyjś film
Pozdrawiam, Artur
Lepiej wejść komuś w drogę, niż w tyłek...
Lepiej wejść komuś w drogę, niż w tyłek...
Re: KUCHNIA
przepisy z kurczakiem, zawsze sie przydadza :D
Re: KUCHNIA
prostak, nie prostak, ale film jest jego
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,1382 ... rosly.html
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,1382 ... rosly.html
Re: KUCHNIA
Ja osobiście lubie food emperor-a :D
Było: Cheerson CX-10, JJRC H8C
Jest: Quanum Nova , JJRC X6 Tarantula
W drodze: Eachine H8 mini
http://youtube.com/c/NiezdecydowanyMultihobbysta <- czasem wrzucam coś o dronach
Jest: Quanum Nova , JJRC X6 Tarantula
W drodze: Eachine H8 mini
http://youtube.com/c/NiezdecydowanyMultihobbysta <- czasem wrzucam coś o dronach
Re: KUCHNIA
Panowie spróbujcie tego
http://www.kwestiasmaku.com/kuchnia_wlo ... zepis.html
Smakuje dosłownie jak pizza z pieca opalanego drzewem. Zjedzenie pół pizzy, to jak dobry porządny obiad dla prawdziwego chłopa. Spróbujcie a zaczniecie sie pewnie zastanawiać, jak to jest możliwe, ze taka małą pizza można sie zapchać , baaa nawet połowa, a taka 50cm z pizzeri zje sie i zbytnio nie poczuje...
http://www.kwestiasmaku.com/kuchnia_wlo ... zepis.html
Smakuje dosłownie jak pizza z pieca opalanego drzewem. Zjedzenie pół pizzy, to jak dobry porządny obiad dla prawdziwego chłopa. Spróbujcie a zaczniecie sie pewnie zastanawiać, jak to jest możliwe, ze taka małą pizza można sie zapchać , baaa nawet połowa, a taka 50cm z pizzeri zje sie i zbytnio nie poczuje...
Re: KUCHNIA
Tak sobie przeglądam ten temat... i padło pytanie o krewetki (chyba w 2010 roku :) ) No więc krewetki zdecydowanie polecam po prostu gotowane w osolonej wodzie. Same krewetki mają delikatnie słodkawe i fajnie sprężyste mięso + sól z wody - wszystko sumarycznie genialne. Dodatkowo jakieś białe winko - tony tego mogę jeść ;) Na Florydzie jadłem też takie gotowane i serwowane schłodzone na lodzie (takie mi również niesamowicie smakują). Jeśli chodzi o bardziej wykombinowane przepisy - to niezłe też są krewetki smażone w cieście i w różnych sosach z dodatkiem mleka kokosowego... takie trochę bardziej "na słodko" - ale też spoko.
Ja osobiście uwielbiam mieszankę owoców morza (małże, mini ośmiorniczki, kalmary - można kupić 0,5kg w Macro za jakieś 16 zł) smażoną na głębokim oleju. Tutaj uważam że sposób wykonania ma kolosalne znaczenie. Mianowicie mieszanka MUSI być zamrożona. Delikatnie usuwam zmarzline i rozklejam poszczególne elementy polewając zimną wodą - małże/ośmiorniczki/kalmary mają być z zewnątrz delikatnie rozmrożone ale w środku wciąż zmarzniete. Posypuje obficie solą a następnie obtaczam wszystko w zwykłej mące (również bardzo obficie). To wszystko ląduje w głębokim oleju rozgrzanym do dosyć wysokiej temperatury. Smażenie nie powinno być długie (bo wszystko zacznie robić się twarde i gąbczaste) ale wystarczająco długie aby mąka na zewnątrz zaczęła być delikatnie chrupiąca. Mieszankę wyciągam z oleju zazwyczaj zanim mąka zacznie zmieniać kolor na brązowawy, ma być tylko z delikatnym odcieniem brązu - nigdy nie robię tego z zegarkiem ciągle kontrolując stan smażenia, 1-2 razy delikatnie obracam kawałki aby się nie skleiły za bardzo. Odsączam olej na papierowych ręcznikach. Tak przygotowane owoce morza są z zewnątrz chrupiące a wewnątrz nie przesmażone i delikatne (dzięki temu że była niższa temperatura w środku poszczególnych kawałków to one tylko delikatnie "podgotowały się" w tym oleju nie wysychając przy tym). Generalnie - również mogę tego zjeść sporo :) 500 gramów nie stanowi wyzwania ;)
I może jeszcze jeden przepis który również uwielbiam wykonywać (pewnie szarpnę się w najbliższy weekend). Kupujemy podudzia z kurczaka (nie całe udka, tylko te fajne pałeczki z mięsem) lub skrzydełka (wówczas rozdzielamy poszczególne człony skrzydełek rozcinając je nożem w stawach). Robimy mieszankę przypraw: torebka czosnku suszonego, ze dwie łyżeczki pieprzu czarnego, ze dwie łyżeczki słodkiej papryki, dwie łyżeczki soli. Mieszamy i z połowy tego robimy taki sos/marynate: ta nasza mieszanka przypraw, pół szklanki mleka, ze trzy łyżki oleju, kilka łyżek mąki ziemniaczanej do zagęszczenia. W tak wymieszanym sosie/marynacie obtaczamy podudzia/skrzydełka i wstawiamy (najlepiej na noc) do lodówki. Przygotowujemy na talerzu mąkę ziemniaczaną do obtoczenia podudzi/skrzydełek (mieszamy ją z pozostałą połową naszej mieszanki przypraw i dodajemy proszek do pieczenia - ale niewielką ilość... tylko aby spulchnić ciasto). Wyciągamy kolejne udka/skrzydełka z naszego sosu/marynaty i obtaczamy w przygotowanej mące ziemniaczanej - a następnie szybko na rozgrzany głęboki olej. Smażymy aż skórka nabierze ładnego koloru i stanie się chrupiąca. Ponieważ często bywa że skórka już jest ładna a kurczak jeszcze nie dopieczony - więc czasami (odsączonego z oleju) kurczaka wrzucam jeszcze na jakieś pół godziny do piekarnika na niezbyt wysoką temperaturę. Podaję z chińskim sosem słodko pikantnym delikatnie rozmieszanym z wodą (taki trochę jak do sajgonek) - każdy moczy sobie udka/skrzydełka w tym sosie i wsuwa aż miło :) Naprawdę polecam ;)
...a to jeszcze jeden przepis który lubię i jest prosty (acz czasochłonny). Kupuję sporą ilość skrzydełek, myję, układam na patelni z niewielką ilością oleju (skrzydełek zazwyczaj mam tyle że szczelnie wypełniają patelnię... a czasami muszę je nawet na niej delikatnie upychać - wspominam o tym aby zaznaczyć że mają one nie mieć dużej styczności z patelnią... po prostu ją wypełniać). Następny element... to obfite posypanie skrzydełek przyprawami do kurczaka/gyros itp. itd. - stosuję co mam akurat w kuchni (ale zwykle to są właśnie przyprawy do kurczaka/gyros - mają być te czerwone i o podobnym smaku ;)). Ale na pełną patelnię idzie mi 1-2 torebki przyprawy - więc wyjątkowo dużo (normalnie nigdzie tyle przyprawy nie daję, tylko w tym daniu). Następnie smażę/duszę wszystko pod przykryciem na bardzo małym ogniu. Od czasu do czasu podlewam odrobiną wody, obracam. Po pewnym czasie wszystko zaczyna się robić dosyć klejące a skrzydełka niemal się rozpadają. Zazwyczaj schodzi z tym 2 godziny (lub nawet odrobinę więcej) - ważne aby ogień pod patelnią nie był zbyt duży i tłuszczyk z wodą delikatnie łączył przyprawy w mazistą zawiesinę (pod koniec duszenia/smażenie redukuję wodę niemal do zera odkrywając przykrywkę). Udka dobre są na gorąco... ale również po ostygnięciu/ochłodzeniu i odstaniu pewnego czasu. Dosyć intensywne w smaku i delikatnie klejące. Również polecam!
Ja osobiście uwielbiam mieszankę owoców morza (małże, mini ośmiorniczki, kalmary - można kupić 0,5kg w Macro za jakieś 16 zł) smażoną na głębokim oleju. Tutaj uważam że sposób wykonania ma kolosalne znaczenie. Mianowicie mieszanka MUSI być zamrożona. Delikatnie usuwam zmarzline i rozklejam poszczególne elementy polewając zimną wodą - małże/ośmiorniczki/kalmary mają być z zewnątrz delikatnie rozmrożone ale w środku wciąż zmarzniete. Posypuje obficie solą a następnie obtaczam wszystko w zwykłej mące (również bardzo obficie). To wszystko ląduje w głębokim oleju rozgrzanym do dosyć wysokiej temperatury. Smażenie nie powinno być długie (bo wszystko zacznie robić się twarde i gąbczaste) ale wystarczająco długie aby mąka na zewnątrz zaczęła być delikatnie chrupiąca. Mieszankę wyciągam z oleju zazwyczaj zanim mąka zacznie zmieniać kolor na brązowawy, ma być tylko z delikatnym odcieniem brązu - nigdy nie robię tego z zegarkiem ciągle kontrolując stan smażenia, 1-2 razy delikatnie obracam kawałki aby się nie skleiły za bardzo. Odsączam olej na papierowych ręcznikach. Tak przygotowane owoce morza są z zewnątrz chrupiące a wewnątrz nie przesmażone i delikatne (dzięki temu że była niższa temperatura w środku poszczególnych kawałków to one tylko delikatnie "podgotowały się" w tym oleju nie wysychając przy tym). Generalnie - również mogę tego zjeść sporo :) 500 gramów nie stanowi wyzwania ;)
I może jeszcze jeden przepis który również uwielbiam wykonywać (pewnie szarpnę się w najbliższy weekend). Kupujemy podudzia z kurczaka (nie całe udka, tylko te fajne pałeczki z mięsem) lub skrzydełka (wówczas rozdzielamy poszczególne człony skrzydełek rozcinając je nożem w stawach). Robimy mieszankę przypraw: torebka czosnku suszonego, ze dwie łyżeczki pieprzu czarnego, ze dwie łyżeczki słodkiej papryki, dwie łyżeczki soli. Mieszamy i z połowy tego robimy taki sos/marynate: ta nasza mieszanka przypraw, pół szklanki mleka, ze trzy łyżki oleju, kilka łyżek mąki ziemniaczanej do zagęszczenia. W tak wymieszanym sosie/marynacie obtaczamy podudzia/skrzydełka i wstawiamy (najlepiej na noc) do lodówki. Przygotowujemy na talerzu mąkę ziemniaczaną do obtoczenia podudzi/skrzydełek (mieszamy ją z pozostałą połową naszej mieszanki przypraw i dodajemy proszek do pieczenia - ale niewielką ilość... tylko aby spulchnić ciasto). Wyciągamy kolejne udka/skrzydełka z naszego sosu/marynaty i obtaczamy w przygotowanej mące ziemniaczanej - a następnie szybko na rozgrzany głęboki olej. Smażymy aż skórka nabierze ładnego koloru i stanie się chrupiąca. Ponieważ często bywa że skórka już jest ładna a kurczak jeszcze nie dopieczony - więc czasami (odsączonego z oleju) kurczaka wrzucam jeszcze na jakieś pół godziny do piekarnika na niezbyt wysoką temperaturę. Podaję z chińskim sosem słodko pikantnym delikatnie rozmieszanym z wodą (taki trochę jak do sajgonek) - każdy moczy sobie udka/skrzydełka w tym sosie i wsuwa aż miło :) Naprawdę polecam ;)
...a to jeszcze jeden przepis który lubię i jest prosty (acz czasochłonny). Kupuję sporą ilość skrzydełek, myję, układam na patelni z niewielką ilością oleju (skrzydełek zazwyczaj mam tyle że szczelnie wypełniają patelnię... a czasami muszę je nawet na niej delikatnie upychać - wspominam o tym aby zaznaczyć że mają one nie mieć dużej styczności z patelnią... po prostu ją wypełniać). Następny element... to obfite posypanie skrzydełek przyprawami do kurczaka/gyros itp. itd. - stosuję co mam akurat w kuchni (ale zwykle to są właśnie przyprawy do kurczaka/gyros - mają być te czerwone i o podobnym smaku ;)). Ale na pełną patelnię idzie mi 1-2 torebki przyprawy - więc wyjątkowo dużo (normalnie nigdzie tyle przyprawy nie daję, tylko w tym daniu). Następnie smażę/duszę wszystko pod przykryciem na bardzo małym ogniu. Od czasu do czasu podlewam odrobiną wody, obracam. Po pewnym czasie wszystko zaczyna się robić dosyć klejące a skrzydełka niemal się rozpadają. Zazwyczaj schodzi z tym 2 godziny (lub nawet odrobinę więcej) - ważne aby ogień pod patelnią nie był zbyt duży i tłuszczyk z wodą delikatnie łączył przyprawy w mazistą zawiesinę (pod koniec duszenia/smażenie redukuję wodę niemal do zera odkrywając przykrywkę). Udka dobre są na gorąco... ale również po ostygnięciu/ochłodzeniu i odstaniu pewnego czasu. Dosyć intensywne w smaku i delikatnie klejące. Również polecam!
Re: KUCHNIA
Widzę, że również jesteś fanem frytowanych skrzydełek. Mam dla Ciebie ( i innych oczywiście też) dwa pomysły na nową odsłonę skrzydełek w panierce, może skorzystasz ;). Wstawianie na noc skrzydełek w marynacie jest wg. mnie mało efektywne i wymaga wcześniejszego przygotowania więc, stosuję szybszą wersję tego dania. Przygotowane skrzydełko obtaczam w mące ziemniaczanej. Wrzucam na głęboki olej. Wyciągam i chwilę później smażę po raz drugi. Dodaje to panierce dodatkowej chrupkości. Gdy skrzydełka są jasnobrązowe wyciągam je. Na czystego woka (patelnię, garnek? zależy w czym robicie) wlewam wcześniej przygotowany sos i smażę w nim dosłownie kilkanaście sekund kurczaki mieszając aż oblepi panierkę. Sos robię na oko ale głównymi składnikami są: czarny ocet, sos sojowy, cukier i sos sriracha. Jest to znacznie szybszy sposób na obiad niż marynowanie przez noc a smak jest wielokrotnie bardziej intensywny przez to, że nie zabijamy smaku przypraw wysoką temperaturą. Sposób ten jest opatentowany przez koreańczyków a danie nazywa się wg mnie fonetycznie "daktangjong".arczi79 pisze:I może jeszcze jeden przepis który również uwielbiam wykonywać (pewnie szarpnę się w najbliższy weekend). Kupujemy podudzia z kurczaka (nie całe udka, tylko te fajne pałeczki z mięsem) lub skrzydełka (wówczas rozdzielamy poszczególne człony skrzydełek rozcinając je nożem w stawach). Robimy mieszankę przypraw: torebka czosnku suszonego, ze dwie łyżeczki pieprzu czarnego, ze dwie łyżeczki słodkiej papryki, dwie łyżeczki soli. Mieszamy i z połowy tego robimy taki sos/marynate: ta nasza mieszanka przypraw, pół szklanki mleka, ze trzy łyżki oleju, kilka łyżek mąki ziemniaczanej do zagęszczenia. W tak wymieszanym sosie/marynacie obtaczamy podudzia/skrzydełka i wstawiamy (najlepiej na noc) do lodówki. Przygotowujemy na talerzu mąkę ziemniaczaną do obtoczenia podudzi/skrzydełek (mieszamy ją z pozostałą połową naszej mieszanki przypraw i dodajemy proszek do pieczenia - ale niewielką ilość... tylko aby spulchnić ciasto). Wyciągamy kolejne udka/skrzydełka z naszego sosu/marynaty i obtaczamy w przygotowanej mące ziemniaczanej - a następnie szybko na rozgrzany głęboki olej. Smażymy aż skórka nabierze ładnego koloru i stanie się chrupiąca. Ponieważ często bywa że skórka już jest ładna a kurczak jeszcze nie dopieczony - więc czasami (odsączonego z oleju) kurczaka wrzucam jeszcze na jakieś pół godziny do piekarnika na niezbyt wysoką temperaturę. Podaję z chińskim sosem słodko pikantnym delikatnie rozmieszanym z wodą (taki trochę jak do sajgonek) - każdy moczy sobie udka/skrzydełka w tym sosie i wsuwa aż miło :) Naprawdę polecam ;)
Druga opcja to smażenie w cieście. Mąka ziemniaczaka + pszenna wymieszana z wodą i doprawiona (używam melasy i pasty chili) tworzy fajne gęste ciasto które daje wyjątkowo grubą panierkę. Efekt można spotęgować obtaczając wcześniej w warstwie mąki nie rozcieńczonej wodą.
A do krewetek spróbuj gotowej tempury. Oszczędza się znacznie czas a wg mnie trudno zrobić tak przyjemną mieszankę różnego rodzaju mąki.
Co do kurczaków to polecam patent z pudełkiem. Bierzesz szczelne pudełko, wsypujesz mąkę i skrzydełka. Zamykasz, mocno trząchasz i gotowe.
Przy najbliższe sposobności sprawdzę twój sposób z podawaniem na lodzie bo brzmi dość intrygująco ;)
Pozdrawiam.
Re: KUCHNIA
Najlepszym, i najszybszym sposobem marynowania mięsa jest pojemnik podciśnieniowy
Jesień nastała, więc czas na śliwki Tym razem na biszkopcie bez kruszonki
Jesień nastała, więc czas na śliwki Tym razem na biszkopcie bez kruszonki
Pozdrawiam, Artur
Lepiej wejść komuś w drogę, niż w tyłek...
Lepiej wejść komuś w drogę, niż w tyłek...
Re: KUCHNIA
O mniam wygląda przepysznie
Re: KUCHNIA
Kto ma dosyć Sarsy powinien tego posłuchać.
Re: KUCHNIA
Nie wiem właśnie co takiego w Sarsie jest... ma strasznie irytujący głos.