krall pisze:Fajny projekt,
Ale zdajesz sobie sprawę, że dopóki go (czujnika) nie scertyfikujesz będzie tylko fajną zabawką.
Temat trucia/zanieczyszczeń jest bardzo poważny ale nikomu nic nie udowodnisz bez twardych danych z urządzenia certyfikowanego.
rc.fpv.poland pisze:Dokładnie bez "legalizacji" to będzie to samo co chromatograf gazowy w oku :)
To powiem inaczej, z bardziej praktycznego punktu widzenia.
- Czujnik, to nie miernik - różnica jest w tym, że czujnik wyczuwa problem, udowodnienie komuś spalania śmieci wymaga sprawdzenia popiołu. Jeśli ktoś jest w stanie zamontować na dronie chromatograf gazowy....... to też "nie zda się na nic" ponieważ w dronie łapiemy mieszankę poweitrza, dymu z konkretnego komina, dymu z kominu sąsiada, spalin z ulicy....
dlatego wyczuwanie, a pomiar, to dwie różne rzeczy. Jednak patrząc na to z drugiej strony - mamy wyniki zanim dolecimy do komina i po tym jak złapiemy próbkę. daje to pewien obraz zanieczyszczeń i składu. na podstawie tego obrazu można wnioskować, że z jakimś prawdopodobieństwem mamy do czynienia z problemem. nos tego nie załatwi.
- Jeśli ktoś jest zdegustowany brakiem dokładności - to polecam spojrzeć na mapki gdzie mamy sieć czujników "miejskich" - tylko co któryś jest wzorcowany - reszta podejrzewam, że działa podobnie do mojego. Co więcej - na mapach jest piękne "kółko zasięgu" nie mające nic wspólnego z rzeczywistiością. to złudzenie, że mierzymy jakość w całym mieście za pomocą np 10 czujników - a tak na prawdę mierzymy to, co nam przywieje wiatr, czyli mniej więcej bardzo rozrzedzone zanieczyszczenia.
OK mówi nam to o jakości ogólnej, ale chcąc dojść do żródła problemu - wg mnie czujnik na dronie (albo przenośny dla służb) jest pomocny - jest narzędziem. próbki pobrane z pieca i oddane np na Politechnikę Gdańską która dysponuje sprzętem pomiarowym wysokiej klasy - dałyby jednoznaczne wyniki. i tutaj widzę zastosowanie: jako wstępna weryfikacja zagrożeń.
- kolejna myśl jaką zawsze przedstawiam w takich przypadkach na obronę takiego projektu:
W domach coraz częściej montujemy CZUJNIKI czadu. ile razy taki czujnik uratował komuś życie czemu nie montujemy dokładnych mierników?
podobnie z rozłącznikami różnicowo-prądowymi: owszem tzreba sprawdzić czy działa miernikiem, ale czy dla Ciebie robi różnicę, czy prąd zstanie odcięty 5ms, czy 15 ms po dotknięciu fazy ? (norma jest większa). masz coś, co wyczuwa, że prąd "ucieka bokiem" - a nie coś, co mierzy ile dokładnie tego prądu przepływa przez Ciebie.
- ostatnia rzecz: działanie profilaktyczne. Sama informacja, że miasto ma taki sprzęt (i praktyka, czyli wykorzystywanie) powinno skłonić ludzi do oszacowania, czy palenie śmieciami sie opłaca.....
No to tak na tyle co mam na obronę - nawet nie siebie tylko swojego projektu.
Zrobiłem coś, co umiałem na tyle na ile pozwoliły mi finanse i moja wiedza. Jeśli miasto miałoby ochotę na zapewnienie mi certyfikowanego sprzętu - proszę bardzo - podwieszam od razu.
Niestety na razie miasto jest tak oporną materią w tej kwestii, że postanowiłem działać na tylę ile mogę, zamiast siedzieć bezczynnie albo narzekać, że śmierdzi a zrobić nic nie zrobię, bo nie mam super-spektometru ;)
ot - takie moje stanowisko.
Macie wiele racji, ale też prosił bym o rozważenie mojego punktu widzenia ;) ;) dzięki, i ciesze się, że wyrażacie swoje opinie !