s050197 pisze:Chciałem tylko doprecyzować: skoro nie wolno latać w odległości mniejszej (poziomo) niż 100m od granic zabudowy miejscowości, to 95% filmików na Youtube powstała poprzez łamanie prawa przez osoby nagrywające?
Jeżeli te filmy powstały w wyniku latania hobbystycznego/sportowego po wejściu w życie obowiązującego rozporządzenia - to masz rację.
s050197 pisze:Kto i w jaki sposób może wyciągać ewentualne konsekwencje (policja, wojsko)?
"Ruch lotniczy w polskiej przestrzeni powietrznej jest zarządzany przez polski państwowy organ zarządzania ruchem lotniczym." A tym jest Polska Agencja Żeglugi Powietrznej.
Policja ani wojsko
nie są uprawnione do wyciągania jakichkolwiek konsekwencji czy nakładania mandatów itp. Od Tego są PAŻP oraz ULC w połączeniu z wyznaczonymi organami odpowiedzialności karnej.
Policjant więc generalnie nie ma za wiele do powiedzenia co i gdzie ci wolno. Może jednak ocenić, że w danym miejscu stwarzasz zagrożenie (na przykład latając nisko nad ruchliwym skrzyżowaniem irytujesz kierowców), zakłócasz porządek publiczny, naruszasz prawo do prywatności lub cokolwiek innego co będzie spadało pod jego kompetencję. I jako stąpający po ziemi musisz się do jego wskazówek zastosować.
Jeżeli łamiesz przepisy - policjant postąpi sprawę organom zarządzania ruchem lotniczym a te postawią cie przed prokuratora.
Ostrożnie z takimi artykułami. Na przykład:
Załóżmy chociażby sytuację, kiedy spokojnie latamy sobie na łące, a ktoś podbiega i zabiera nam kontroler, albo przeszkadza nam w sterowaniu na tyle, że nie możemy kontrolować lotu – oczywista sytuacja wyłączająca naszą odpowiedzialność (działanie osoby trzeciej), chociaż dalej jesteśmy operatorem.
Brutalny nonsens. Czy linie lotnicze przewożące ludzi mogli by się bronić w ten sposób? "Podbiegł pasażer i wyrwał pilotowi stery lub przeszkadzał mu w pilotażu - to wyłącza naszą odpowiedzialność!" To by nie przeszło. My też musimy zadbać o to, by urządzenie nie wpadło w niepowołane ręce stosowaniem odpowiednich profilaktycznych zasad bezpieczeństwa. Wybierać takie miejsce do latania, w którym ogarniamy sytuacje i jesteśmy w stanie bezpiecznie wylądować jak zbliżają się zagrożenia (zwłaszcza, że technika nam dziś umożliwia nawet wyłączenie radia i RTH). W miejscach gdzie nie jest to możliwe - zawsze latać tylko z pomocą asystenta, czy spottera, bodyguarda - lub kogokolwiek, kto przynajmniej w pierwszym momencie załatwi nam wystarczająco czasu by bezpiecznie wylądować.
Bardziej typowa sytuacja:
W takiej sytuacji można np. uświadomić dokładnie pana o możliwych konsekwencjach uderzenia dronem i wrócić do latania. Możemy albo odejść, ale przecież nikt nie może ograniczać korzystania z naszej własności. W razie wypadku prawdopodobnie i tak możliwe będą konsekwencje prawne, ale możemy się bronić. Chociażby wspomnianymi przepisami o własności.
Tutaj już autor całkowicie przesadził. Uświadamiamy i wracamy do latania, bo "nikt nie może ograniczać korzystania z naszej własności?"
Błąd! Ograniczają nas obowiązujące przepisy a uświadomienie pana o skutkach uderzenia drona nas w najmniejszym stopniu nie zwalnia z bezwzględnego zastosowania się do nich. A nie mamy żadnego prawa z ograniczania pana osobistej wolności, któremu żaden przepis nie zabraniania spacerować akuratnie w miejscu, w którym mamy ochotę polatać.