Mając 30 lat (to o oponentach) macie niezerowe prawdopodobieństwo zawału serca lub udaru - prawda... ale nie ma to NIC wspólnego z tematem.
Ma, i to dużo. Zawał/itp = nagła utrata kontroli.
Jak rozumiem, w związku z tym nie prowadzicie ŻADNYCH pojazdów mechanicznych. - niestety nie rozumiesz... prowadzić auto możesz... ale nie możesz nim jeździć po deptaku czy chodniku.
Jadę legalnie 50 kmh na godzinę koło przystanku autobusowego na którym stoi 30 przedszkolaków. Doznaje zawału i... w najgorszym przypadku śmierć ponosi kilka-kilkanaście dzieciaków (dotarło co miałem na myśli?)
Zawieść może wszystko. Tak sprzęt jak i pilot. - 100% racji. Jednakze zazwyczaj winny jest pilot (lub w samochodach - kierowca).
Dla ofiar nie ma znaczenia co zawiodło. Po prostu zawiodło i są ofiary. I jest sprawca.
przyjmować na siebie ryzyko wypadku - skrajny idiotyzm/egocentryzm.
Wg takiego podejścia wszyscy kierowcy są skrajnymi idiotami/egocentrykami (patrz wyżej)
Pisząc posta, który wywołał tyle głosów oponentów - chciałem pokazać, że nie ma sytuacji czarno-białych i że do wszystkiego, także do prawa (takiego czy innego) należy podchodzić "zdroworozsądkowo". Postawienie sprawy na zasadzie: "jest przepis, który mówi, że nie wolno - to znaczy że nie wolno na 100% i w każdym przypadku" dla pewnej grupy przepisów jest praktycznie niewykonalne albo conajmniej bezsensowne. Przykład? Proszę bardzo: Latanie biedronką w CTR (oczywiście w mieście, a nie na pasie startowym) do wysokości budynków/drzew stojących wokoło. Wolno? Wg prawa nie wolno. Co się może stać? Nic. Nawet jak ucieknie, to za daleko/za wysoko nie zaleci. Pewnie - zaraz ktoś powie, że mimo wszystko może zalecieć. Niech będzie, że może. Co może pomóć? Zdrowy rozsądek pilota, który nie będzie tym latał na linii startu i lądowania, tylko w sensownym oddaleniu i wtedy nawet jak ucieknie, to nikomu szkody nie zrobi.
Po prostu nie można przeginać pały. Ani w jedną, ani w drugą stronę.
Temat przepisów jest nowy (ostatnie dwa lata). Czy wcześniej wszyscy obecni na tym forum latali zgodnie z tymi przepisami? Nie. Czy dzisiaj latają? Śmiem twierdzić, że wszyscy latający FPV i znaczna cześc pozostałych lata niezgodnie z przepisami. Albo lotniczymi, albo radiowymi, albo jeszcze innymi (np prawem autorskim - używając nielegalne kopie programów, sprzętu, itp).
Czy jak przepisów nie było, to i zagrożenia nie było? Było. To, ze nie było wypadków zawdzięczamy tylko szczęściu i zdrowemu rozsądkowi. Przez te dwa lata zmieniło się tyle, że sprzęt stał się powszechnie dostępny i każdy, który ma parę stówek w kieszeni może sobie kupić jakieś latadło. I nim latać bez pytania kogokolwiek o zgodę. Nawet jeśli nie zna prawa, a ma zdrowy rozsądek, to nie narobi problemów. A jak tego rozsądku nie ma? To i tak wszystkie tutejsze apele, dyskusje, opier... autorów udokumentowanych filmami wybryków nic nie zmienią, bo tacy delikwenci tu nie zaglądali, nie zaglądają i nie będą zaglądać. I tak będą robić co chcą. Retorycznie: czy jest jeszcze ktoś na świecie, kto nie wie, że jazda po pijaku źle się kończy i za to się idzie siedzieć? Chyba nie. A ludzie codziennie i tak po pijaku jeżdżą. Prawdopodobieństwo, że mnie złapie policja jak będę jechał pijany jest o wiele większe niż, że mnie złapie jak będę latał biedroną w parku. To czym się mam przejmować? Pomijając, że 99.9999% policjantów nie wie, że w tym parku latać nie wolno, a o tym, że po pijaku nie wolno - wiedzą wszyscy.
Zresztą, to nie tylko nasza specjalność (tylko dzisiejsze linki):
http://www.stuff.co.nz/the-press/652065 ... -to-happen
http://www.abs-cbnnews.com/nation/metro ... 00000-fine
http://www.suasnews.com/2015/01/33932/a ... sponsibly/