Ciekawe, ale błędne rozumowanie. Istotnym nie jest tutaj fakt, iż kopter zatłucze tylko ograniczona ilość osób. Podstawową różnicą jest prawdopodobieństwo, że kopter w kogokolwiek trafi.Kufer pisze:IvanM, nie mogę się zgodzić z Twoją argumentacją popartą filmem z Gdańska, że nie będzie można latać phantomem nad głowami kilku tysięcy ludzi. Według mnie mniejsze zagrożenie stwarza statek lecący nad głowami tłumu, który go widzi i słyszy, niż ten lecący znacznie wyżej 30m dalej. Spadając jeden i drugi jest w stanie trafić tyle samo osób. Nie ważne czy to jest grupa 10ciu czy 4000 osób. Natomiast przed tym, którego się widzi można jakoś uskoczyć.
Zakładajmy, że trafi gdzieś do obszaru 10m x 10m i zdemoluje jeden metr kwadratowy. Jeżeli w tym obszarze przebywa jedna osoba (zajmująca akuratnie metr kwadratowy)
- to na 99% ją kopter nie trafi. Ryzyko trafienia jest 1%.
Jeżeli przebywa na tym obszarze 100 osób - jest prawdopodobieństwo trafienia w człowieka 100% !!! Latając nad stadionem pełnym ludzi - masz absolutna pewność, że w razie upadku sprzętu padniesz komuś na głowę.
Jeżeli ten film robiłeś ty, pewnie byłeś na miejscu. Ja byłem na samym środku i mogę tylko powiedzieć, że w tym hałasie (wrzeszczących 42 000 dziewczynek oraz muzyka) nie usłyszał bym nad głową nawet EC135. A w tłoku, który na murawie przy takich koncertach panuje nie masz w ogóle się jak ruszyć i w ogóle nie jak uskakiwać przed padającym kopterem.
Gęstość ludzi w danym obszarze więc stwarza zasadniczą różnice bezpieczeństwa.
Gdy byś poszukał, znalazł byś i u mnie masę ujęć, które wg. nowego prawa będą nie wykonalne. Tymczasem poszedłeś na łatwiznę i wybrałeś na dokopanie mi najgorszy przykład jaki mogłeś.Kufer pisze: Przypomnę film, który pokazałeś i wskazuję drugi, w którym moim zdaniem statek stwarza wcale nie mniejsze zagrożenie dla niczego się nie spodziewających przechodniów. Jak się domyślasz, film nie jest przypadkiem.
Pratt and Whitney to olbrzymi kanadyjski koncern branży lotniczej i strategiczny dostawca dla amerykańskich sił zbrojnych. To i w Polsce oznacza trilion prawników, biliard BHPowców i pierdiliard ochroniarzy. W tym filmie nic nie jest przypadkowego. To teren zamknięty i zabezpieczony chyba najlepiej jak mi się kiedykolwiek przytrafiło - po 3 miesiącach dyskusji i przygotowań łaziło z nami chyba z siedmiu ludzi. Tłum był zrobiony z pracowników informowanych i wypuszczonych w tym samym czasie specjalnie na potrzeby filmu. Choć to więc "swoi" ludzie - to i tak widzisz, że nie ma latania bezpośrednio nad ścieżką z ludźmi. Kopter był cały czas nad wysokimi drzewami za drogą po lewej i poruszał się wzdłuż drogi.
Gdyby ci zdechł Phantom nad stadionem - to na pewno kogoś skrzywdzisz. Gdybyś uciął zasilanie tutaj, to prawdopodobieństwo, że kopter uderzy w człowieka jest bliskie zeru. Pozwolę sobie też nadmienić, że poziom techniczny a tym jego bezpieczeństwo też "ciut" przewyższają poziom techniczny Phantoma.
Jako właściciela posesji nic mnie nie obchodzi jakie ubezpieczenie sobie pilot wykupił ani to czy lata komercyjnie czy hobbystycznie. Latać może sobie tak daleko, by nawet w razie awarii nie mógł spaść na mój teren.Kufer pisze:Jeśli takie ubezpieczenie nie wystarcza, jestem za wprowadzeniem dodatkowego, droższego i kompletnego ubezpieczenia dla lotów komercyjnych kosztem zmniejszenia tej odległości poziomej co najmniej 3 -krotnie.
To są zupełnie inne sprawy. Tutaj nie chodzi o ochronę wizerunku - lecz o wstęp na kogoś prywatny teren. Ten sobie ogrodzisz i zabronisz tak wstępu kogokolwiek. Nic to nie da w wypadku sprzętu latającego.martiiii pisze:Prywatność to rzecz święta ale to regulują przepisy o prawach autorskich i ochronie wizerunku, prywatności. Dzisiaj też nie możesz nikomu zaglądać w okna itp.
No właśnie. Ale chyba o to chodzi, by nie miał pecha przechodzień, który znajdzie twarzą śmigło lądującego koptera.martiiii pisze:Przechodnia to wszędzie możesz znaleźć jak masz pecha.
Mnie te całe przepisy też nie zachwycają, ale rozumiem skąd to wszystko się bierze.