To tylko uwaga dla angoli rozumiem ? ;o)lukisek pisze:Trzeba uwazac jak sie da wiecej procentow to sie robi niebezpiecznie i lepiej przedtem wlozyc pizame zeby nie bylo niespodzianki.
Przed zapoznaniem z forum, odwiedź sklep spożywczy,
Moderatorzy: moderatorzy2014, moderatorzy
Kurczaki, ale mi ulżyło !!!
W tym nieszczęściu nie jestem sam...
No to co że wieczorkiem przy biurku gruchnę sobie "malucha" przecież jak widać to nic złego
W tym nieszczęściu nie jestem sam...
No to co że wieczorkiem przy biurku gruchnę sobie "malucha" przecież jak widać to nic złego
pozdrawiam, Jacek
__________________
Sprzęt był sprawny. Użytkownik nie.
W Hangarze; Hujsban FPV, KRAB 250, Qamikaze X4, OctoCongoCopter X8, Kadłubek, Raptor,
__________________
Sprzęt był sprawny. Użytkownik nie.
W Hangarze; Hujsban FPV, KRAB 250, Qamikaze X4, OctoCongoCopter X8, Kadłubek, Raptor,
wjacek, dlaczego po angielsku? To nie American Airlines. Ale google Ci podpowiedzą
miś, nie tacy znowu anonimowi. Trochę się w końcu tu znamy
EDIT: o, po angielsku AA też może oznaczać to samo. Nie znałem angielskiego z tej strony
miś, nie tacy znowu anonimowi. Trochę się w końcu tu znamy
EDIT: o, po angielsku AA też może oznaczać to samo. Nie znałem angielskiego z tej strony
Ostatnio zmieniony czwartek 20 lis 2014, 23:22 przez Ładziak, łącznie zmieniany 1 raz.
Oj tam, oj tam To był napój w promieniach księżyca czyniony, z niewielkim dodatkiem żurawiny o rosie zbieranejwjacek pisze:To nie Rurek tylko Artu i nie pyszne tylko paskudnie zdradliwe było, od tego wszystko co najgorsze się zaczęło... ;o)Mateusz pisze:Jak dobrze pamiętam, Rurek przywiózł do Wojsławic cosik takiego różowego/czerwonego, w każdym bądź razie, pyszne było :D
Rurku do tablicy!
Pozdrawiam, Artur
Lepiej wejść komuś w drogę, niż w tyłek...
Lepiej wejść komuś w drogę, niż w tyłek...
po polsku i po angielsku znaczy to samo, i tylko brzmi podobnie:
znany materiał modelarski, zwłaszcza wśród budujących wielowirnikowce!
Anodyzowane Aluminium! (Anodized Aluminium)
Wersja modelarska:
"Rozpuszczalnik do zmartwień" był już w zamrażalniku, (zgodnie z zaleceniem producenta)
więc zaniedbujemy lód, który może osłabić działanie rozpuszczalnika.
do procesu używamy rytualnego klucza do śmigieł, zwanego "szklaną pięćdziesiątką", (opcjonalnie klucz "100", w zależności jak dużego "śmigła" chcemy)
zalewamy szklaną pięćdziesiątkę / setkę rozpuszczalnikiem, następnie przystawiamy do otworu wlewowego Modelarza, wychylając zgodnie z instrukcją obsługi klucza
(gdzieś na forum jest wątek o tym)
po kilku- kilkunastu obrotach klucza powinniśmy być zadowoleni z efektów.
ilość potrzebnych obrotów zależy od klucza jakiego użyjemy, marki rozpuszczalnika,
ale także od masy gotowego do lotu Modelarza."
znany materiał modelarski, zwłaszcza wśród budujących wielowirnikowce!
Anodyzowane Aluminium! (Anodized Aluminium)
Wersja modelarska:
"Rozpuszczalnik do zmartwień" był już w zamrażalniku, (zgodnie z zaleceniem producenta)
więc zaniedbujemy lód, który może osłabić działanie rozpuszczalnika.
do procesu używamy rytualnego klucza do śmigieł, zwanego "szklaną pięćdziesiątką", (opcjonalnie klucz "100", w zależności jak dużego "śmigła" chcemy)
zalewamy szklaną pięćdziesiątkę / setkę rozpuszczalnikiem, następnie przystawiamy do otworu wlewowego Modelarza, wychylając zgodnie z instrukcją obsługi klucza
(gdzieś na forum jest wątek o tym)
po kilku- kilkunastu obrotach klucza powinniśmy być zadowoleni z efektów.
ilość potrzebnych obrotów zależy od klucza jakiego użyjemy, marki rozpuszczalnika,
ale także od masy gotowego do lotu Modelarza."
Mój największy lęk to sytuacja w której ja umieram, a Żona sprzedaje moje "zabawki" za tyle, za ile jej powiedziałem że je kupiłem...
A rękopisów to nie łaska Panowie? Bimberek z własnej aparatury, czy winko z tegorocznych winogron, zaprawione z malinkami i aronią przykładowo? Trzeba wspierać rodzimych sadowników :)
Ostatnio moja żona zrobiła ciekawą porterówkę, znajomy notorycznie pędzi cytrynówkę, a teściu pali kuchenkę przy destylowaniu jałowcówki xD Tak więc ... gdzie mnie z tymi kapitalistycznymi badziewiami tutaj. Tradycję trzeba pielęgnować, a nie DżimBimy, czy inne Jasie Wędrowniczki :)
A tak na serio, to wiskaczowy przepis chyba sobie dzisiaj spróbuję :) Muszę się tylko żony podpytać czy miód jest (bo jakiegoś Jacka chyba w domu jeszcze mam :D)
Ostatnio moja żona zrobiła ciekawą porterówkę, znajomy notorycznie pędzi cytrynówkę, a teściu pali kuchenkę przy destylowaniu jałowcówki xD Tak więc ... gdzie mnie z tymi kapitalistycznymi badziewiami tutaj. Tradycję trzeba pielęgnować, a nie DżimBimy, czy inne Jasie Wędrowniczki :)
A tak na serio, to wiskaczowy przepis chyba sobie dzisiaj spróbuję :) Muszę się tylko żony podpytać czy miód jest (bo jakiegoś Jacka chyba w domu jeszcze mam :D)
Młodyś, to i zapewne cienka kieszeń zmusza Cię do picia tych ściekówLee pisze:Potwierdzam, z tym że ja preferuję walker'a - red label'a, no i daję mniej coli
Red Labela to się akurat nie da pić bez rozcieńczaczy "smaku".
Dobra Whisky to się zaczyna od 100zł za 0.7L, a tam to już raczej nic się nie dolewa, bo szkoda trunku.
Weźmy taki Black Label czy Green Label za kilka stów
Pierwszą przygodę z Whisky miałem z Grantsem i prawie ją zakończyłem (marka pewnie nie miała takiego znaczenia).
Doświadczenie oczywiście prawie zerowe, bo w życiu wypiłem może 2L tego trunku, więc wszystkiego nie spróbowałem.
Piłem też Brandy i inne tego typu. Niestety przy takich małych ilościach i takich odstępach czasowych nie jestem w stanie nic polecić, bo po prosu nie pamięta się tego smaku
Ale lepiej wypić coś mniej i dobrego, niż lać w siebie byle co.
Panowie, to fakt, ktoś kiedyś mi życzył na imieniny, załączając J.W. black label'a:
"..i żebyś zarabiał tak, żeby ten trunek pił tylko w niebieskiej etykiecie!"
..ale co może biedny modelarz- pieniążki poszły, na ESC, silniki, itd, więc tania whisky ewentualnie doprawiona miodkiem, jak komuś na smaku zależy :P
"..i żebyś zarabiał tak, żeby ten trunek pił tylko w niebieskiej etykiecie!"
..ale co może biedny modelarz- pieniążki poszły, na ESC, silniki, itd, więc tania whisky ewentualnie doprawiona miodkiem, jak komuś na smaku zależy :P
Mój największy lęk to sytuacja w której ja umieram, a Żona sprzedaje moje "zabawki" za tyle, za ile jej powiedziałem że je kupiłem...