Popełniłem taki wątek na Heli_Team.pl (http://www.heli-team.pl/forum/viewtopic ... 92b2dab43d) i pomyślałem, że może komuś tu też się przyda. W niniejszym poście znajduje się procedura przygotowania zasilacza 24V dużej mocy wykorzystując do tego celu dwa zasilacze serwerowe... ale zacznijmy od początku.
W nawiązaniu do tego: http://www.heli-team.pl/forum/viewtopic ... 51cfdca220
oraz do tego: http://www.heli-team.pl/forum/viewtopic ... 51cfdca220
stanąłem przed koniecznością zanabycia jakiegoś zasilacza, który podołałby potrzebom mojej nowej ładowarki TP820CD. Można oczywiście kupić gotowe zasilacze 24V/40A, ale trzeba na nie wydać ok. 250USD z przesyłką (bez VATu, a z tym wiadomo, bywa różnie).
Szukając w necie rozwiązania natrafiłem na ciekawe informacje na RCG. Zainspirowany głównie tymi wątkami:
1. http://www.rcgroups.com/forums/showthre ... 241&pp=100
2. http://www.rcgroups.com/forums/showthread.php?t=1005309
Postanowiłem zaryzykować i zrobić sobie taki zasilacz samemu. Na Allegro kupiłem dwa zasilacze serwerowe:
Na początek jedna ważna informacja - jeżeli ktoś na podstawie tego wątku zdecyduje się na budowę swojego zasilacza, to robi to tylko i wyłącznie na własną odpowiedzialność. Zasilacze serwerowe nie są fabrycznie przygotowane do takiej pracy i nikt nie daje na nic gwarancji, więc jakby co to nie wiem, nie mam czasu, zarobiony jestem...
Teoria.
Po pierwsze to zasilacze serwerowe są urządzeniami stosunkowo wysokiej jakości i mają pracować w trybie ciągłym, pod obciążeniem przez długi okres czasu, więc dla naszych zastosowań w zasadzie powinny być więcej niż wystarczające i działać dożywotnio.
Po drugie z takiego zasilacza należy wykonać jakieś wyjście pozwalające podpiąć ładowarkę(i). Wiadomo - plus i minus. Ludzie robią to na wiele sposobów: dolutowują kable z bananami, zalutowują specyficzne wtyczki, budują specjalne obudowy/skrzynki/walizki z podłączeniami do niskiego napięcia, łączą to zwykłymi krokodylkami, robią jedno wyjście, ale i także kilka. W zasadzie wariantów jest nieskończenie wiele i nie ma to istotnego znaczenia. Ważne jest, aby zrobić to w sposób bezpieczny, tzn. przede wszystkim taki, który zapobiega zwarciom, niewłaściwemu podłączeniu ładowarki, itp., itd. Inna sprawa, że napięcia na poziomie 12V/24V raczej nam nic nie zrobią, a zasilacze mają wbudowane zabezpieczenia, ale tak czy inaczej to nie zwalnia nas z myślenia.
Po trzecie to w zasadzie nie ma ograniczeń, jeśli chodzi o moc tych urządzeń, a tak naprawdę można przerobić każdy zasilacz serwerowy. Wiem, że są nawet takie o wydajności dobrze ponad 100A przy 12V !!!
Ew. wady zastosowania ww. jakie widzę to:
- dość spore gabaryty
- głośność pracy wiatraka(ów)
- niska estetyka (choć jak się poogląda co ludziska z tego robią to naprawdę niektóre produkcje robią wrażenie)
- dodatkowa praca, jaką trzeba wykonać, aby przystosować urządzenie
Przygotowanie zasilacza od strony elektroniki do działania jest tak naprawdę banalne (pomijam kwestię estetyki oraz wyprowadzeń 12V DC do ładowarki). W sumie to wszystko sprowadza się do zwarcia trzech pinów: PS_ON, PS_KILL oraz masy. I już. Tak, tak - odpalenie to w zasadzie praca na przysłowiowe 5 min. Trzeba tylko w sieci poszukać rozpiski wyprowadzeń zasilacza.
Tak na cito sprawdzenie działania - szybkie zwarcie pinów:
I już uruchomione urządzenie (tak przy okazji można posłuchać jak to hałasuje - w/g mnie wcale nie jest tak głośno):
Tak BTW, to ciekawe jakie tam siedzą kądziołki - po odłączeniu prądu całość działa jeszcze przez ok. 1-2s :wow2:
Ponadto warto wspomnieć o kilku innych kwestiach:
1. Wyprowadzenie niskiego napięcia do dużych obciążeń wymaga zwykle zwarcia wszystkich wyjść danego bieguna.
2. Zasilacze mają możliwość sterowania pracą wentylatora, czy to poprzez zwarcie specyficznych pinów, dolutowanie w odpowiednim miejscu opornika, czy wręcz regulowanie obrotów poprzez potencjometr na płycie PCB zasilacza (jeśli takowy występuje). Nie wspominam o wymianie wentylatorów na inne, cichsze. Osobiście uważam, że jeżeli urządzenie ma mieć możliwość pracy pod pełnym obciążeniem, to nie warto nic kombinować, żeby nie przedobrzyć. W końcu ktoś to zaprojektował tak a nie inaczej.
3. Niektóre zasilacze mają możliwość zmiany napięcia wyjściowego (na max. 15V), ale to już trzeba sprawdzać indywidualnie w danym modelu. Często jest to bardzo prosta operacja polegająca - podobnie jak wyżej - na zwarciu dwóch odpowiednich pinów.
Zasadniczo mamy trzy tryby używania urządzenia:
A/ Pojedyncze źródło 12V - przerobienie banalnie proste, tak jak pisałem powyżej (połączenie pinów PS_ON, PS_KILL oraz masy). Nie ma się, co rozpisywać.
B/ Połączenie równoległe 12V celem zwiększenia mocy - podobnie jak wyżej - modyfikacja jest banalna (w końcu te zasilacze są fabrycznie przygotowane do takiej pracy). Daną ilość zasilaczy przerabiamy tak, aby działały pojedyńczo w trybie 12V, łączymy równolegle wyjścia niskiego napięcia oraz łączymy piny każdego z zasilaczy, które są odpowiedzialne za równomierne obciążenie urządzeń (tzw. PS_POWER_SHARE). I tyle w temacie.
C/ Praca w szeregu 24V (zwykle potrzebna do zasilania mocnych - ok. 1000W - ładowarek). No i tu się zaczynają schody, bo zasilacze te zasadniczo bez przerobienia nie działają w takim trybie. Wynika to z faktu, iż mają one wspólną masę wysokiego i niskiego napięcia. W związku z tym łącząc +12V z -12V drugiego zasilacza podłączamy de facto biegun dodatni do uziemienia 230V oraz bieguna ujemnego pierwszego zasilacza (poprzez obudowę), czyli robimy zwarcie. Dlatego jeden z pary zasilaczy musi zostać przerobiony. Warto dodać, że są niektóre modele, które mają rozdzielone uziemienie 230V od ujemnego bieguna niskiego napięcia. Takie zasilacze można łączyć bez problemu. Osobiście znam tylko jeden taki model (Dell PowerEdge 6650 - fajny, ale duży i ma nietypową wtyczkę 230V - kabel zasilający kosztuje 40 PLN!!!, a potrzeba dwa).
Jeszcze jedna uwaga - użytkownicy zalecają najpierw podłączać ładowarkę do zasilacza, a dopiero potem zasilacz do sieci, a nie odwrotnie.
To chyba tyle tytułem wstępu... bo niniejszy wątek będzie właśnie traktował o przerobieniu dwóch zasilaczy 12V na jeden 24V.
Są na to dwie metody:
1. Fizyczne rozdzielenie/odizolowanie zasilaczy tak, aby nie stykały się obudowami przy jednoczesnym rozłączeniu uziemienia 230V jednego z nich. Proste (przecięcie jednego połączenia), ale moim zdaniem mniej bezpieczne niż druga opcja, która jest jednak bardziej pracochłonna. Takie rozwiązanie stwarza także ryzyko uszkodzenia ładowarki, np. poprzez dotknięcie jej obudowy do obudowy zasilacza, czy poprzez zwarcie masy przy podłączeniu ładowarki przez USB do kompa.
2. Rozdzielenie masy niskiego napięcia jednego z zasilaczy. Ja wybrałem tę opcję, jako moim zdaniem bezpieczniejszą. Trzeba tylko wiedzieć jak to zrobić w danym modelu zasilacza. Dzięki temu rozwiązaniu nie musimy się martwić o uziemienie (a właściwie o brak uziemienia) obudowy zmodyfikowanego zasilacza i IMHO jest to całkowicie bezpieczne rozwiązanie.
Dodam jeszcze, że zaleca się nie stosować przerobionych zasilaczy do jednoczesnej pracy w trybie 12V. Innymi słowy możemy jednocześnie zasilać ładowarki 24V oraz 12V, ale 12V tylko z nieprzerobionej jednostki.
Zworka do pinów.
Najprościej do tego celu wykorzystać konektory żeńskie do serw. Ja to zrobiłem tak jak poniżej.
Nałożne końcówki na piny przed zalutowaniem (UWAGA - nie szalejcie z cyna, bo jak pocieknie to zlutuje się z pinem!!!)
Zalutowany trójnik:
Izolacja termokurczami:
Efekt końcowy:
Przerobienie zasilaczy.
Moje zasilacze to jednostki pracujące w serwerach PowerEdge 2650, model DPS-500CB A. Wydajność 41A przy 12V (ca. 490W). Wybrałem je, ponieważ są łatwo dostępne, względnie małe, łatwe w przerobieniu i podobno ciche. Pierwsze wrażenia potwierdzają ww. - szum nie jest specjalnie głośny ani uciążliwy.
Można je kupić, jako nowe, refurbrished lub używane. Od kilku USD na E-bay do ok. 100PLN na Allegro. Ja kupiłem poleasingowe tu: http://amso.pl/
Rozkład pinów, które potrzeba połączyć wygląda tak:
N N N N N X
N N N N X N
N N N X N N
N N N N N N
Przerobienie (rozdzielenie minusa DC od uziemienia AC) sprowadza się do przecięcia dwóch zworek na płycie PCB. Ot cała sztuka. Naprawdę nic więcej.
Zacząłem od usunięcia rączek, poprzez rozwiercenie 4 nitów:
Zdejmujemy obudowę (i tu mała uwaga - wszystkie śrubki wyglądały na pierwszy rzut oka identycznie... ale jak się okazało przy składaniu nie są - warto zapamiętać gdzie, która idzie - będzie mniej nerwów przy składaniu):
Przy okazji - wystające uszy (niektórzy wykorzystują je do skręcenia zasilaczy ze sobą, ale ja mam inny pomysł):
I już bez jednego (zrobiłem tak ze wszystkimi czteroma):
Tak wygląda zasilacz od środka:
A tu naniosłem na zdjęcie punkty, które nas interesują, czyli miejsca gdzie -12V ma kontakt z uziemieniem 230V. 1 oraz 2 mają dodatkowo strzałkami zaznaczone miejsca gdzie na PCB znajdują się zworki. Po ich przecięciu następuje przerwanie obiegu.
Pkt. 3 (zbliżenie):
Pkt. 1 (zbliżenie):
Pkt. 1 (po wyjęciu wentylatora zbliżenie i widoczna zworka - jedna z dwóch, które trzeba przeciąć):
Pkt. 2 (zbliżenie i widoczna zworka - jedna z dwóch, które trzeba przeciąć):
Przy okazji - to jest chyba punkt, który należałoby rozłączyć, gdyby chcieć zrobić modyfikację w drugiej (moim zdaniem mniej bezpiecznej) wersji polegającej na odłączeniu od obudowy zasilacza uziemienia 230V:
Próba omomierzem zasilacza modyfikowanego (jak widać nie ma zwarcia pomiędzy biegunem ujemnym a obudową):
W przypadku zwarcia opór jest bardzo mały:
Próba omomierzem zasilacza niemodyfikowanego (jak widać jest zwarcie pomiędzy biegunem ujemnym a obudową):
Mimo iż, po przecięciu zworek zamierzony efekt został osiągnięty postanowiłem jeszcze dla pewności i świętego spokoju wymienić śruby mocujące płytkę PCB (pkt. 1, 2 i 3) na plastikowe, jednocześnie dając podkładki izolujące pomiędzy PCB a obudowę:
Przy okazji warto zaopatrzyć się w taki kabel zasilający typu Y:
No i efekt prac - jeden zasilacz (ten zmodyfikowany):
Drugi zasilacz:
I połączone szeregowo:
Odczyt z ładowarki:
Dodam, że warto sobie jakoś zaznaczyć na obudowie, który zasilacz ma rozłączona masę, żeby przy robieniu wyprowadzeń się nie pogubić.
Wywierciłem otwory pod żeńskie bananki 4mm - na zdjęciu zasilacz, który pełni rolę dokładki 24V (czyli ten zmodyfikowany, który sam nie będzie używany - będzie działał tylko w parze):
I ten, który może działać samodzielnie, jako zasilacz 12V:
Przed lutowaniem:
Po lutowaniu:
Z termokurczami:
Dodatkowe oznaczenie biegunów:
No i po naciągnięciu ogromniastego 160mm termokurcza (takiego: http://hobbywawa.pl/index.php/sklep?pag ... gory_id=12 - swoją drogą obkurczenie go nad kuchenką to wcale nie takie hop siup trata tata):
A tu parka prawie razem:
Na boki od wewnętrznej strony przykleiłem rzepy:
Efekt końcowy:
Dzięki rzepom, jeżeli będę potrzebował, to mogę zawsze używać samodzielnie zasilacza 12V z dwoma wyjściami. Jeżeli dołożę do niego drugiego oraz połączę je szeregowo niebieskim kabelkiem otrzymuję zasilacz 24V z jedną parą wyjść oraz jednocześnie zasilacz 12V również z jedną parą wyjść.
Masa obydwu zasilaczy razem to niespełna 3800g, wymiary to ok. 31,5cm x 7,5cm x 6,5cm (nie licząc końcówki z wyjściami). Chałasują... ale nie tak tragicznie.
Jedyne, co może jeszcze nie jest tak na 100% dopracowane to zabezpieczenie tej części zasilacza gdzie są konektory. Na razie nie mam jeszcze wykrystalizowanego pomysłu jak to zrobić...
I to by było chyba na tyle...END
Zrób to sam, czyli zasilacz 12/24V 40A 480/960W
Moderatorzy: moderatorzy2014, moderatorzy
Najlepiej taki: http://rc-fpv.pl/viewtopic.php?t=5898&start=0
infekcja FPV postępuje w zastraszającym tempie...